No
to lecimy z drugą częścią opowiadania Natshire. Na chwilę obecną
jest to historia zakończona, ale być może kiedyś do niej powrócę
i rozpocznę nowy rozdział życia bohaterów. W każdym razie pewien
etap ich przygód został przedstawiony, niektóre wątki
wyjaśnione.
Iiii..
szczerze dziękuję za wykłady z kultury europejskiej. Nie sądziłam,
że kiedykolwiek coś takiego napiszę, ale wiedza zdobyta na tych
zajęciach stała się inspiracją dla rozwinięcia tej opowieści.
Mam
nadzieję, że się Wam ona spodoba i polubicie bohaterów tak jak ja
:)
Wszelkie
komentarze mile widziane.
Nie
przedłużając - miłego czytania ^^
Nessa
obudziła się z przeświadczeniem, że miała najbardziej absurdalny
i nierealny sen w swoim życiu. Jakie było jej zdziwienie, kiedy na
poduszce znalazła pojedyncze granatowoczarne pióro – pamiątkę
po wczorajszym wieczorze. Nie mogła w to uwierzyć, to było tak
nieprawdopodobne.
-
Akrir, jesteś tu? - szepnęła w pustkę.
-
Nessa, nie szepcz tak. Może i mam wyczulony słuch, ale bez
przesady. - Akrir pojawił się w prawie nieprzejrzystej formie.
-
Dlaczego jesteś teraz taki rozmyty?
- Bo
wciąż wątpisz w moje istnienie i twój racjonalny umysł próbuje
cię przekonać, że jednak mnie nie ma? - powiedział Akrir
sarkastycznie.
-
Przepraszam, to dla mnie trudne. Nie umiem nie wątpić, takie rzeczy
się nie dzieją. Niemniej dziękuję za pióro.
-
Jakbym ci go nie zostawił, to uznałabyś, że to wszystko ci się
tylko przyśniło. Obawiałem się, że ono zniknie, ale jak widać,
jednak wierzysz we mnie. - Akrir uśmiechnął się zadowolony.
-
Obserwujesz mnie i pilnujesz od tych dwóch lat?
- W
zasadzie to obserwuję cię od dziesięciu lat, ale jakby zza
płynącej wody, która wszystko rozmywa. Pilnuję od dwóch. Nie
martw się, nigdy nie przekraczam granic, nie byłem w stanie do
wczoraj zobaczyć cię tak wyraźnie, nie licząc momentów, kiedy
byłaś zagrożona, tylko wtedy mogłem interweniować.
-
Rozumiem - mruknęła Nessa, przetrawiając te informacje. - Czyli
jak nikt nie będzie w ciebie wierzył, to znikniesz?
-Tak.
Właśnie teraz było do tego blisko. Ochraniałem cię nie dlatego,
że we mnie wierzyłaś, tylko dlatego, że przyrzekłem tak czynić
Richardowi. A ty wierzyłaś we mnie tylko w minimalnym stopniu.
-
Tak, wszystko dzięki tacie, dał mi twój obraz. Mimo że
wiedziałam, że to absurdalne, to chyba gdzieś w głębi serca
miałam cieniutką niteczkę nadziei, że to prawda.
- I
dzięki temu przeżyłem.
~*~
Nessa
spędzała teraz każde popołudnie z Akrirem, który okazał się
idealnym towarzyszem dla niej. On również znał samotność i to w
dużo większym stopniu niż ona, dlatego dziewczyna postanowiła, że
nigdy w niego nie zwątpi. Powoli przywiązywała się do tego
niematerialnego mężczyzny, budząc w sobie dotąd uśpione uczucia
po stracie rodziców. Trzy miesiące minęły im w tym systemie, ale
Nessa wiedziała, że długo nie da rady tak funkcjonować. W oczach
Akrira dostrzegała tęsknotę za dotykiem drugiej osoby, za
materialnością. Sama pragnęła dla niego tego samego z całego
serca. Nie potrafiła pojąć, jaki musiał być samotny przez swoją
tak długą egzystencję. Przerażała ją jego przezroczystość.
-
Akrir, nie ma innych istot takich jak ty? - zapytała Nessa.
- Nie
wiem, zostałem powołany do istnienia myślą kogoś innego. To moja
klątwa. To warunki mojego istnienia. Zawsze byłem sam. Jestem
Samotnością.
~*~
Alex,
która spędzała teraz większość czasu u Patricka, zauważyła
przygnębienie Nessy.
-
Hej, Ness, czemu chodzisz ostatnio taka smutna i pogrążona w
myślach?
Vanessa
nie wiedziała, ile może jej powiedzieć.
-
Wiesz, poznałam kogoś, ale z pewnych względów nie możemy być
razem. To mój wybawiciel i obrońca, jednak los nie pozwala nam żyć
tak, jakbyśmy tego chcieli.
-
Ness, masz już swojego skrzydlatego obrońcę wyznaczonego przez
tatę. - Alex starała się rozluźnić atmosferę i poprawić humor
Nessie.
Vanessa
spojrzała na nią poważnie.
-
Alex, problemem jest to, że tata go nie wymyślił, ten mężczyzna
istnieje, niekoniecznie ze skrzydłami. - Alex zrobiła wielkie oczy
na to stwierdzenie.
-
Szczegóły!
Nessa
opowiedziała jej wiarygodną wersję, jak poznała go w drodze z
imprezy, jak się do siebie zbliżyli i że był przyjacielem jej
taty. Problemem było to, że nie żyli w tych samych światach, tak
Ness ujęła główny problem. Nie chciała jednak więcej o tym
mówić i zmieniła temat.
~*~
Nessa
wróciła do domu jeszcze bardziej smutna niż normalnie. Wiedziała,
że Akrir będzie na nią czekał. A jeśli coś by jej zagroziło,
to by to wyczuł i pojawił się natychmiast. Tylko w takich
momentach jego moc wzrastała.
Przekręciła
klucz i weszła do mieszkania.
-Nessa,
nie wiem co się stało, ale jestem trochę bardziej materialny. Dwa
razy dziś mi się to przytrafiło. Coś ty zrobiła? Tylko ty możesz
na mnie wpływać.
-
Nic, tylko opowiedziałam o tobie Alex. A ona zapewne Patrickowi.
Boże, Akrir, chyba wiem, co uczynić, byś zyskał pełnię mocy.
Trzeba sprawić, by jak najwięcej osób w ciebie uwierzyło.
-Przykro
mi, Ness, już tego próbowałem, nigdy nie zadziałało. - Akrir
uśmiechnął się słabo.
Nessie
mina zrzedła. Nie miała pojęcia, co się w takim razie stało.
Poszła do sypialni poszukać wytchnienia i poczuć się znów na
chwilę otoczona wspomnieniami. Akrir towarzyszył jej w ciszy. Coś
ją podkusiło i ściągnęła jego obraz ze ściany. Skrzydlaty
podszedł do niej i chwycił drugi koniec malowidła. Wtedy zaczął
pojawiać się złocisty wzór, który zdawał się być ryty na
spodniej części obrazu. Nessa szybko odwróciła go na drugą
stronę, spostrzegając napis, którego wcześniej tam nie było.
Napis
sporządzony ręką Richarda wprawił w osłupienie Nessę i Akrira:
Moi
Drodzy, jeśli to czytacie, to znaczy, że mój eksperyment się
powiódł, a jakiś bodziec pozwolił Wam zobaczyć tę wiadomość.
Złączyłem Was krwią Vanessy. Jej materialna krew jest w stanie
zapewnić Ci materialne ciało, Akrir. Możliwe jest to tylko, jeśli
krew zostanie przelana od osoby, która pragnie szczęścia dla
istoty, która krew przyjmuje. Uda Ci się jednak wchłonąć tę
krew tylko, jeśli wyczuje ona, że zatroszczysz się o nią jak o
własną. Co więcej, musicie znaleźć odpowiedź na to, kim jesteś,
Akrir. W tym Wam jednak nie jestem w stanie pomóc. Musisz wejrzeć w
głąb siebie. Odpowiedź tkwi we krwi, tyle udało mi się ustalić.
Akrir,
opiekuj się moją małą księżniczką.
Nessa, teraz wiesz, że moja obsesja na punkcie istot
nadprzyrodzonych nie była tylko fanaberią. Pamiętaj, Mama i ja Cię
kochamy, bądź szczęśliwa!
- Nie mogę w to uwierzyć! - krzyknęła bardzo podekscytowana
Nessa. - Kocham cię, tato, dziękuję. - Łzy szczęścia popłynęły
jej po twarzy. - Pewnie rozmowa z Alex była tym bodźcem.
- Możliwe. Teraz musimy odkryć prawdę o moim pochodzeniu, muszę
przełamać blokadę, która zablokowała moje wspomnienia.
- Dokładnie. Ale damy sobie radę, boże, musimy dać.
Kolejne tygodnie Nessa i Akrir spędzali na rozmowach, skrzydlaty
opowiadał Van o swoich najwcześniejszych wspomnieniach. Problemem
było to, że nie potrafił przypomnieć sobie nic, co wydarzyłoby
się przed momentem, kiedy obudził się wieki temu w świątyni ze
skrzydłami i niematerialnym ciałem.
- Gdzie była ta świątynia? - Nessa próbowała metodą dedukcji i
zestawienia faktów dowiedzieć się, co się wtedy wydarzyło. -
Miała jakieś cechy szczególne?
- Znajdowali się tam kapłani. Jakiś czas ich obserwowałem. Co
dziwne, występowali w damskich strojach. Była tam rzeźba kobiety
jadącej na wozie zaprzężonym w lwy i pantery.
- To zapewne jakaś bogini. Tylko nie mam pojęcia jaka, nie kojarzy
mi się żadna niestety.
- Były tam sosny. Co roku ścinano jedną. To musiało coś
oznaczać. I coś się wtedy działo, ale nie jestem w stanie
przypomnieć sobie co.
- Musimy zająć się mitologią, jak najwięcej przeczytać. -
Nessa czuła determinację, wreszcie udało im się wpaść na jakiś
ślad.
Kolejne dni spędzili na czytaniu wielu mitologii z różnych
zakątków świata, wciąż jednak nie natrafili na nic pasującego
do tego, co Akrir powiedział. Nie mieli jednak zamiaru się poddać,
za bardzo pragnęli móc być razem.
Nessa dopiero przy Akrirze poczuła na nowo, że naprawdę ma ochotę
żyć, dlatego dawała z siebie wszystko. Wreszcie odnalazła w sobie
siłę i motywację, by patrzeć z nadzieją w przyszłość. Chciała
zacząć prowadzić normalne szkolne życie, przedstawić Akrira Alex
i Patricowi, a przede wszystkim pragnęła najnormalniej w świecie
móc go dotknąć.
W jej głowie zaczęło gromadzić się tak wiele nieznanych
wcześniej albo uśpionych uczuć. Czuła taką radość, że
przychodząc ze szkoły, miała komu opowiedzieć, co się w niej
działo, to przy nim potrafiła pokazać, jak się naprawdę czuła
po śmierci rodziców. To on wypełniał pustkę ziejącą w jej
sercu po stracie najbliższych.
Powoli jej roztrzaskane serce znów zaczęło składać się na
nowo, małe kawałeczki zaczęły do siebie pasować, a ona wreszcie
z optymizmem patrzyła na każdy nadchodzący dzień.
Wiedziała, że nieważne ile czasu zajmie dowiedzenie się, kim
jest Akrir, ona nie przestanie dociekać prawdy. Musiało im się
udać.
Dni w szkole dłużyły się Nessie niemiłosiernie. Zmienił się
jednak jej stosunek do historii. Teraz na każdej lekcji uważnie
słuchała. Żałowała, że nie była rzetelniejsza, kiedy omawiali
starożytność. W końcu prawdopodobieństwo, że dowie się czegoś
pomocnego dla ich sprawy na zajęciach o drugiej wojnie światowej
było minimalne.
Jednak to nie lekcja historii przyniosła informacje. Dopiero
omówienie mitologii frygijskiej na zajęciach dodatkowych dało
Nessie iskierkę nadziei. Kybele. Jedno imię, mogące zmienić
całą egzystencję Vanessy i Akrira.
Po szkole Van pognała do domu co sił w nogach. Akrir, widząc jej
podekscytowanie i nadzieję, od razu kazał jej powiedzieć, czego
się dowiedziała.
- Chyba wiem, o świątynię jakiej bogini chodzi.
Nessa nie potrafiła ustać w miejscu. Wpatrywała się w Akrira z
mieszanką różnych emocji. Tak bardzo chciała poczuć jego ciepło
zamiast tej pustki. Dobijało ją, że był dla niej tak bardzo
widoczny, a ona nie mogła go dotknąć.
- Kybele. Attis. - powiedziała z mocą.
Akrir zachwiał się i upadł na kolana. Nessa podbiegła do niego
przerażona. Ukochane granatowe tęczówki zniknęły, ustępując
miejsca bieli białka. Akrir wpadł w jakiś trans. Nessa nie
potrafiła przywrócić go do przytomności. Tak bardzo się bała.
Straciła z nim kontakt. Łzy płynęły jej po policzkach, nie
potrafiła nad nimi zapanować.
Moment, kiedy Akrir wrócił do siebie, był najszczęśliwszą
chwilą w jej życiu. Spojrzał na nią swoimi pięknymi granatowymi
oczami, a Nessę ogarnął spokój. Zrozumiała, że zaraz pozna
prawdę. Dowie się, kim jest Akrir.
- Miałaś rację, to Kybele podarowała mi tę moc. Wieczne życie
bez możliwości przywiązania się do kogokolwiek. To cena za
uratowanie mojej rodziny. Byłem kiedyś zwykłym pasterzem. Miałem
żonę i dwójkę dzieci. Pewne lato było bardzo upalne, naszą
wioskę dziesiątkowała susza. Doprowadziła ona do pożaru, w
którym zginęła moja rodzina - w głosie Akrira wybrzmiewał ból.
- Boże, tak mi przykro. - Nessie tak bardzo było żal
czarnowłosego. Poraziła ją także wieść o tym, że miał on
wcześniej rodzinę.
- To było dawno, nie martw się. Po prostu w swojej wizji przeżyłem
to wszystko ponownie. - Akrir starał się dodać Vanessie otuchy. -
Nie potrafiłem się wtedy z tym pogodzić. Przeklinałem Kybele,
boginię płodności i urodzaju, za to, że zgotowała nam taki los.
Nie przewidziałem jednak, że odpowie ona na moje wołanie.
Postanowiła zaproponować mi pewien układ, wzruszyło ją moje
cierpienie. Ona też kiedyś straciła ukochanego. Dlatego pozwoliła
mi uratować rodzinę. Tyle, że w zamian miałem zostać Natshire,
duchem opiekuńczym, którego egzystencja zależy od osób, którym
miał zapewnić opiekę. Straciłem swoje poprzednie życie, ale za
to Kybele wskrzesiła moją rodzinę.
Nessa była poruszona historią Akrira. Bała się także, że
odkryta prawda zmieni uczucia skrzydlatego do niej. Akrir, jakby
widząc jej wahanie i niepewność, posłał jej najczulszy uśmiech.
- Teraz liczysz się dla mnie tylko ty, Ness. - zapewnił ją.
W sercu Nessy wezbrało uczucie niewypowiedzianego szczęścia.
- Co więcej, wiem jak sprawić, bym odzyskał materialność.
Dziewczyna poczuła, jak jej oczy robią się coraz większe, nie
mogąc udźwignąć wagi tej wspaniałej informacji.
- Jak? Mów szybko! - Nessę zżerała ciekawość.
-
Twój tata miał rację, odpowiedź kryje się w mocy krwi.
Powiedziałem ci, że Kybele straciła ukochanego, Attisa. Jednak
bogini go wskrzesiła. Od momentu śmierci Attisa ścinano sosnę na
upamiętnienie jego śmierci. Agdistis
doprowadził Attisa do szaleństwa, w wyniku którego ukochany Kybele
dokonał kastracji i umarł z powodu utraty krwi. Podobno wydarzyło
się to pod sosną i dlatego ścinano to drzewo. Podczas
Dnia
Krwi główny kapłan Kybele nacinał skórę
na ramionach i składał krew w ofierze.
To
symbol odrodzenia. Musimy udać się pod sosnę i przelać naszą
krew. To połączy nasze losy. Oczywiście, jeśli nadal tego chcesz.
- Akrir spojrzał na Nessę poważnie.
-
Że niby mogłabym pragnąć czegokolwiek innego? - Nessa spojrzała
na Akrira jak na wariata. - Zapomnij, już się mnie nie pozbędziesz.
Akrir
i Nessa szybko udali się do lasu i stanęli przed potężną,
zieloną sosną. Spojrzeli na siebie z miłością w oczach. Van
nacięła skórę na lewej dłoni.
-
Na zawsze razem – powiedziała z mocą, przekazując nóż
Akrirowi.
Skrzydlaty
szybko poszedł w jej ślady i po chwili spletli ręce, łącząc
swoją krew.
Moment,
kiedy Nassa poczuła delikatną, ciepłą rękę Akrira dotykającą
jej ręki, sprawił, że aż zakręciło się jej w głowie.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem i radością w oczach, a Akrir
nie czekał długo i przytulił ją mocno. Nassa poczuła na plecach
delikatne ręce obejmującego ją z czułością Akrira, sama
gładziła go po włosach, błądziła palcami po jego twarzy,
obrysowywała jej kontury. Akrir
dotknął
swoimi ustami jej, po raz pierwszy skosztowali
wspólnego pocałunku. Jego
delikatne wargi badały usta Nessy, ich języki tańczyły wspólny,
szaleńczy taniec. Porwało ich niepohamowanie odczucie
wszechogarniającej radości.
Dopiero
po chwili do Nessy dotarło, że coś się zmieniło. I bynajmniej
nie miała na myśli tego, że Akrir zyskał materialne ciało. Tu
chodziło o coś innego, niespodziewanego. Zniknęły jego piękne,
pierzaste, granatowoczarne skrzydła. To bardzo zbiło ją z tropu.
Spojrzała pytająco na czarnowłosego i powiedziała:
- Akrir, wyjaśnij mi jedno. Co się stało z twoimi skrzydłami?
- Ness, wydaje mi się, że zdajesz sobie z tego sprawę. Ofiara
złożona z twojej krwi, która zmieszała się z moją, pozwoliła
mi na odrodzenie. Tylko wiesz, powróciłem do swojej pierwotnej
formy.
- To znaczy, że jesteś teraz zwykłą istotą ludzką? Straciłeś
swoją nieśmiertelność? - w głosie Nessy słychać było
przerażenie i skonfundowanie.
To przez nią Akrir stracił swoje nadprzyrodzone atrybuty. Vanessa
obawiała się, że była to dla jej towarzysza cena zbyt wysoka.
Spojrzała na niego z pytaniem w oczach, na które bała się uzyskać
odpowiedź. Niemniej musiała ją poznać, to mogło tak wiele między
nimi zmienić.
- Vanesso, nie bądź niemądra. Widzę to samooskarżenie w twoim
spojrzeniu. Tak, straciłem swoją nieśmiertelność. Nie, nie
żałuję tego nawet w jednym procencie, głuptasie. Jakże mógłbym?
- Akrir przejechał długimi palcami po włosach, zbierając myśli.
- Od wieków marzyłem o tym, żebym znów mógł rozpocząć zwykłe,
ludzkie życie. O tym, że będę je mógł spędzić wspólnie z
osobą, którą pokocham, bez obawy, że ona kiedyś umrze, a ja będę
skazany na wieczność samotności. Niczego nie żałuję.
- Cieszę się, tak bardzo mi ulżyło, że nie przeszkadza ci
egzystencja w ciele człowieka. - Nessa chwyciła Akrira za rękę i
nie puszczała, rozkoszując się tą zwykłą, ale w ich przypadku
niesamowitą czynnością.
- To dla mnie więcej niż cud. Życie Natshire to pasmo ciągłej
udręki, pogrążenie w samotności nie przynosi nic oprócz bólu. -
w głosie Akrira wyczuwało się gorzką nutę. - Perspektywa naszej
wspólnej przyszłości to spełnienie mojego największego, tyle
razy śnionego marzenia.
Słowa te dotarły prosto do serca Nessy, rozsiewając po całym
ciele przyjemne uczucie ciepła. Wspięła się na palce i pocałowała
Akrira, dziękując mu w ten sposób za to, że pojawił się w jej
życiu i sprawił, że wcześniej czarno-biała egzystencja ponownie
nabrała tylu pięknych kolorów.
Dotyk ciepłych, miękkich warg na jej wargach wlał w jej serce
uczucie błogości. Spokojny, delikatny pocałunek, który niósł w
sobie tyle uczucia. Ich usta powoli badały się wzajemnie,
przynosząc ukojenie ich doświadczonym przez los duszom.
~*~
Kolejne dni spędzili na organizowaniu swojego życia na nowo, tym
razem wspólnie. Akrir zajął pokój rodziców Nessy. Dzięki
pieniądzom zarobionym przez wieki egzystencji nie miał
najmniejszego problemu z zakupem wszystkich potrzebnych rzeczy, o
które nie musiał się martwić, będąc Natshire.
Przy
pomocy niektórych swoich podopiecznych udało mu się zgromadzić
mały majątek. Postarał się też o dokumenty dla siebie,
przyjmując nowe dane osobowe: Samuel Night.
Nessa wiedziała, że nigdy nie
przyzwyczai się do tego nowego imienia oraz nazwiska. Dla niej Akrir
na zawsze zostanie Akrirem, dlatego
nie miała zamiaru nazywać go inaczej. To by było tak, jakby
wycięła jego poprzednią egzystencję, a o czymś takim nie mogło
być mowy. Akrir to także Natshire,
to jego wyjątkowa i tak
kochana przez Vanessę
część.
Kiedy kupowali wspólnie nowe
ubrania dla chłopaka, bawili się bardzo dobrze. Akrir miał świetne
wyczucie stylu, a Nessie bardzo podobało się, że najlepiej czuł
się w ciemnych, mrocznych ubraniach. Ten lekko zawadiacki styl na
niegrzecznego chłopca idealnie do niego pasował. Akrir w czarnych
spodniach, czarnych sznurowanych buciorach i kurtce
skórzanej, oczywiście również czarnej, sprawiał, że jej puls
przyspieszał.
Teraz coraz częściej rozpuszczał swoje jedwabiste, tak przyjemne
w dotyku włosy, a Nessa wykorzystywała każdą okazję, by
przeczesywać je palcami i wdychać delikatny zapach szamponu.
Świadomość tego, że wreszcie mogą się bez żadnych przeszkód
dotykać, sprawiała, że wykorzystywali drobne momenty na przelotne
uściski, splecenie palców czy branie twarzy drugiej osoby w dłonie.
Dużo czasu poświęcili na wspólne oglądanie filmów czy
słuchanie muzyki. Nessa z radością pokazywała Akrirowi swoje
ulubione piosenki, wiele rozmawiali. Postanowili także, że
najwyższa pora, aby chłopak poznał dwoje niezwykle ważnych dla
Nessy person .
Vanessa obawiała się, jak
Patrick zareaguje na wieść o wprowadzce Akrira
do niej. Alex, kiedy o tym usłyszała, była w niemałym szoku.
Wkurzyła się także nieźle, że tak długo Nessa nie pozwoliła
jej poznać swojego ukochanego.
Nie Nessy wina, że dopiero
niedawno Akrir zyskał swoje ludzkie ciało.
Czas do sobotniego spotkania minął niezwykle szybko. Dziewczynie
bardzo to odpowiadało, bo chciała już mieć za sobą przekazanie
informacji. Bała się reakcji Patricka, wiedziała jednak, że nie
uda mu się zmienić jej decyzji o zamieszkaniu razem z Akrirem.
Byłemu Natshire łatwiej było odnaleźć się w nowych warunkach
mając Nessę przy sobie. A Ness nie pragnęła niczego innego, jak
tylko być wsparciem dla Akrira.
Dzwonek domofonu wyrwał ją z rozmyśleń. Poszła otworzyć drzwi
wujkowi i przyjaciółce. Akrir wyszedł ze swojego pokoju, by
przywitać gości wraz z Ness.
Nessa spojrzała na niego i
uśmiechnęła się ciepło, widząc zdenerwowanie na jego obliczu.
Granatowe tęczówki wpatrywały się na nią niespokojnie, Akrir
splatał i rozplatał również nerwowo ręce. Widząc to, Nessa
chwyciła go za prawą rękę, ściskając uspokajająco. Nie
potrzebowali żadnych słów, by dodać sobie otuchy. Wystarczyło,
że byli blisko siebie.
Słysząc pukanie, Nessa otworzyła drzwi. Alex weszła śmiało,
chcąc jak najszybciej zobaczyć nowego chłopaka Nessy. Na widok jej
miny Van o mało nie wybuchnęła śmiechem. Dziewczyna wpatrywała
się w Akrira z koparą na wierzchu.
- Kurde, Ness, to jest prawdziwe ciacho, totalnie! - Alex patrzyła
na Akrira z uznaniem.
- No wiesz, jak możesz tak zachwalać innego chłopaka, kiedy ja
jestem przy was i wszystko słyszę? - Patrick udawał oburzenie. -
Są jakieś granice. I gdzie twoje dobre wychowanie? Może byś się
przedstawiła? Zero kultury, ahh, ta obecna młodzież.
- Nie bądź zazdrosny, przecież
wiesz, że od wieków lecę tylko na ciebie. Ale to nie zmienia
faktu, że na przystojniachę mogę
sobie popatrzeć.
- Po
tym stwierdzeniu Alex odwróciła się w stronę Akrira, prezentując
swój najlepszy uśmiech. - Witaj, tajemniczy chłopaku Ness, miło
mi cię poznać, jestem Alex.
- Akrir. - Chłopak uściskał lekko Alex. - Nessa dużo mi o tobie
opowiadała, mnie również jest miło. O tobie Patricku również. -
Akrir zwrócił się do Patricka, gotów na konfrontację.
- Słyszałem o tobie od Richarda, cieszę się, że mogę się
spotkać twarzą w twarz z osobą, którą mój brat tak bardzo
cenił.
Nessa i Akrir spojrzeli na Patricka z niedowierzaniem.
- Mój tata opowiadał ci o Akrirze? - zapytała Ness mocno
zdziwiona.
- Tak, opowiedział mi o chłopaku, który mimo młodego wieku
odznaczył się wielką odwagą i uratował mu życie podczas napadu
na księgarnię dawno temu. I o ich późniejszej długiej przyjaźni.
Informacja ta sprawiła, że Nessa poczuła wielką dumę i
wdzięczność do Akrira. Przytuliła się do niego lekko i
zaprowadziła gości do pokoju.
Rozsiedli
się wygodnie i rozpoczęli rozmowę. Alex opowiadała o swoich
studiach i tym, ile miała teraz nauki przez zbliżającą się
sesję.
- A ty, Ness, jak tam przed zakończeniem szkoły i egzaminami
końcowymi? - zapytał Patrick, spoglądając na Nessę poważnie.
- Uczę się codziennie, jeśli o to pytasz. Ale powoli zaczynam się
coraz bardziej stresować. Nic. Będzie, co ma być.
- Na pewno dasz sobie świetnie radę. Kto, jak nie ty - powiedziała
Alex z przekonaniem. - Tylko się niepotrzebnie stresujesz. Ale to w
końcu normalne.
- Mam nadzieję, w końcu chciałabym dostać się na filologię
norweską. Muszę mieć bardzo dobre wyniki, żeby mi się to udało.
Nie stać mnie na pójście na prywatne studia. I nie chcę zawieść
rodziców.
-
Na pewno ich nie zawiedziesz. Zdasz śpiewająco, a oni będą bardzo
z ciebie dumni. A ty, Akrir, jakie
masz plany na przyszłość? - Patrick zwrócił się do Akrira. - I
przede wszystkim, jak twoja rodzina zapatruje się na mieszkanie z
Vanessą? - Mężczyzna
przeszedł do głównego
tematu, chcąc wybadać sytuację. - Richard powiedział mi kiedyś,
że jest pewny, że zaopiekujesz się Nessą odpowiednio.
Van poczuła, jak jej serce zamiera, słysząc pytanie o rodzinę
czarnowłosego.
Akrir zaczął bawić się swoimi
długimi włosami, które dziś miał rozpuszczone, by się trochę
uspokoić, zanim odpowie. Nessa zrozumiała, jak wartościowa była
dla niego wiadomość o zaufaniu, jakie pokładał w nim Richard.
Sama wielokrotnie dziękowała już
dziś tacie w
myślach za to, że dzięki
niemu
Patrick był bardzo pozytywnie nastawiony do Akrira.
- Moja rodzina zginęła w pożarze. Mam nadzieję, że teraz Nessa
się nią stanie - powiedział tylko Akrir.
- Przykro mi, przepraszam za pytanie. - W oczach Patricka widniał
szok. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
- Nic się nie stało, to było dawno.
- Co zamierzasz teraz robić? - zapytała Alex, zręcznie zmieniając
temat.
- Pójdę
na psychologię zaoczną, najwyższa pora zacząć się kształcić,
w końcu mam już dwadzieścia jeden lat. Wcześniej jakoś nie było
okazji. I pewnie poszukam jakiejś pracy dodatkowej - w głosie
Akrira pojawiła się nuta smutku.
- Lubisz książki? - zapytał Patrick.
- Kocham, mając Richarda za przyjaciela nie da się nie pokochać
czytania i tego, co ono oferuje. Możliwości zapomnienia i
przeniesienia się gdzieś indziej.
- To może spróbowałbyś popracować w BookLove? Nie ukrywam, że
przydałaby mi się dodatkowa para rąk. Nessa chce studiować
dziennie, więc odpada.
- To fantastyczny pomysł, pomyślcie, ile księgarnia zyskałaby
nowych klientek. - powiedziała Alex z zapałem.
- Boże, Alex, co ja z tobą mam? Ty tylko o jednym. - Patrick
udawał rozpacz.
- Muszę sobie jakoś odbić, że tak długo nie chciałeś zwrócić
na mnie uwagi - zaśmiała się dźwięcznie Alex, prezentując
uroczy dołeczek w brodzie.
- Czyli to wszystko moja wina?
- A kogóż
by innego? - Alex odgarnęła
niesforną
blond grzywkę z czoła. - Przecież
nie moja - spojrzała na niego figlarnie.
- Jesteś diabłem. - zaśmiał się Patrick.
- Ness, aż im zazdroszczę tego przekomarzania się. - Akrir
pstryknął Nessę w czoło.
- A myślałam, że lubisz moją mroczną i ponurą duszę. - Nessa
oddała Akrirowi, dźgając do łokciem w żebra. - Nie ma problemu,
też zacznę komplementować innych chłopaków. Ahh, ten Gerard
Butler, ucieleśnienie moich marzeń i fantazji seksualnych.
- Dooobra, cofam, co powiedziałem. Nota bene myślałem, że to ja
jestem twoim ideałem. Chyba się obrażę.
- Nie masz takiego seksownego
zarostu, chłopcze. I jesteś
dużo za młody.
- Fe, Ness, nie wiedziałam, że lecisz na staruchów. - powiedziała
się Alex.
- Brawo, Alex, punkt dla ciebie -
pochwalił
ją
Akrir.
- Stop, cholera! Czy ja właśnie obraziłam Gerarda? Tego nie było.
To chodzący seks.
- Widzisz, blondynko? Najpierw
pomyśl, potem coś powiedz. A nie, że obrażasz chodzący seks -
zaśmiała się Nessa.
- Z wami chyba nie da się wygrać. - Akrir chwycił się za głowę,
udając załamanie. - Moja dziewczyna woli czterdziestolatka ode
mnie. Chyba muszę iść się zabić.
- Nie, nie, kochanie, z tym zabijaniem się, to się wstrzymaj.
Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najseksowniejszym facetem na
ziemi.
- Jestem bogiem, właśnie z tobą wygrałem, przyznałaś mi rację.
- Akrir posłał Nessie wspaniały uśmiech, prezentując rząd
prostych, białych zębów.
- Wystarczy, że spojrzę w twoje granatowe oczy i gram, jak mi
zagrasz. Taka sprawiedliwość na tym świecie.
Na to stwierdzenie dumny z siebie Akrir przytulił Nessę i
pocałował dziewczynę czule w czoło.
- Gdyby
tak było... - powiedział.
- Że niby nie jest? - Nessa piorunowała Akrira wzrokiem.
- I
tak stawiasz na swoim. W końcu zawsze pozwalam ci kupić Austrię,
jak gramy w Eurobiznes.
- Boże,
Ness, wyjdź za niego, on jest ideałem. Mi Patrick nigdy nie
ustępuje Austrii. Dlaczego nie kochasz mnie tak jak Akrir Van? Jaka
ja zrozpaczona.
- Jestem asertywny. A
ty nienormalna. I tak, Alex,
kupowanie Austrii pokazuje moje uczucia do ciebie, oczywiście. Lecz
się.
- Hmm, na szczęście dla mnie,
nie pokazuje, skarbie. - Alex potargała ułożone włosy Patricka w
odwecie. - I zapamiętaj, że
mi już żaden lekarz nie pomoże.
- Zdążyłem
zauważyć. Ale to właśnie w tobie uwielbiam. Tymczasem
powinniśmy się już zbierać, moja droga, nie mam pojęcia, jak to
się stało, ale już dwudziesta trzecia.
- O kurczaki. To rzeczywiście pora zawijać do domu. Dziękujemy za
wszystko.
- Uważajcie, żeby żaden wampir nie zjadł was po drodze. - Ness
udawała powagę.
Nessa przytuliła Patricka i Alex na pożegnanie. Akrir poszedł w
jej ślady i uścisnął blondynkę, a Patrickowi podał rękę.
- Jakbyście nie zauważyli, to nie mam nic przeciwko waszemu
wspólnemu mieszkaniu, miejsca jest tu wystarczająco – rzekł
mężczyzna.
- Dziękuję za zaufanie, Patricku. - Akrir spojrzał na rozmówcę
z powagą.
- To trzymajcie się, kochani. -
Alex ubrała skórzaną,
brązową kurtkę.
Nessa nie mogła uwierzyć, że wszystko poszło tak dobrze. Może
coś takiego jak karma istniało i teraz los postanowił być dla
niej i Akrira trochę milszy po wszystkich burzach, jakie musieli
przetrwać. Bardzo się cieszyła, że wujek zaakceptował i polubił
Akrira. Nie chciała zwady z nim o to, że pozwoliła czarnowłosemu
zamieszkać u niej. Radował ją również widok Patricka w
szczęśliwym związku z przyjaciółką.
Miała nadzieję, że teraz wszystko będzie się dobrze układać.
Szczerze w to wierzyła. Związek z Akrirem dał jej siłę, by
pokonywać wszelkie przeciwności losu. Siłę, której tak bardzo
potrzebowała. Teraz każdy dzień jawił się jako nowa przygoda.
Niósł za sobą pewność, że znów wydarzy się coś dobrego.
Pozwalał jej coraz lepiej poznawać Akrira. Sprawił, że zaczęła
na nowo cieszyć się życiem.
~*~
Nessa
wiedziała, że aby móc
definitywnie porzucić
melancholię, musiała zabrać Akrira w jedno miejsce. Tam miała
zapieczętować swoją żałobę i porzucić cierpienie. Nie
powiedziała mu, o jakie miejsce chodzi, ale była pewna, że Akrir
doskonale zdawał sobie sprawę, gdzie Nessa postanowiła go zabrać.
Dzień był piękny, na niebieskim niebie nie było ani jednej
chmurki, słońce przyjemnie rozgrzewało skórę, a wiatr delikatnie
wiał. Pogoda była bardzo ładna, nastrajała optymistycznie.
Wystarczyło wyjść z domu, posiedzieć w jakimś parku i człowiek
od razu mógł poczuć się lepiej, dlatego Nessa stwierdziła, że
będzie to idealny czas, by wybrać się TAM.
Szli milcząc, myśląc o wszystkich zmianach, jakich doświadczyli
w ostatnim czasie. Akrir maszerował wolnym krokiem, zamyślony.
Nessa wykorzystała to, by trochę się mu bezkarnie przyjrzeć.
Czarne włosy rozpuścił, wiatr targał nimi we wszystkie strony,
ale chłopak nie zwracał na to uwagi. Szedł przed siebie, granatowe
oczy wpatrywały się w drogę przed nim. Alabastrowa skóra lekko
zaróżowiła się dzięki spacerowi.
Nessa także dużo myślała. Potrzebowała porozmawiać z
rodzicami, przedstawić mamie Akrira i pokazać, że nie muszą się
już o nią martwić, że jest szczęśliwa i nie zamierza zmieniać
tego stanu.
Po czterdziestu minutach marszu znaleźli się na niewielkim
cmentarzu. Nessa otworzyła czarną, mosiężną bramę i skierowała
się w kierunku grobu rodziców. Idąc między rzędami nagrobków
rozmyślała o życiu i śmierci, o tym, jak niewiele trzeba, aby
zniknąć z tego świata. Dlatego postanowiła, że będzie
celebrować od teraz każdy dzień.
Na cmentarzu panowała aura spokoju, nie było prawie żadnych
odwiedzających, w powietrzu dało się wyczuć lekką woń różnych
kwiatów.
Doszedłszy do grobu rodziców, Nessa lekko przykucnęła, ciągnąc
Akrira za sobą i przywitała się z rodzicami. Położyła ich
splecione ręce na lekko nagrzanym marmurze i odetchnęła głęboko.
- Witajcie, Mamo, Tato. Chciałabym wam kogoś przedstawić. No w
sumie tylko tobie, Mamo. To Akrir, osoba, dzięki której zaczęłam
żyć na nowo po waszym odejściu. Chciałam, żebyście zobaczyli,
że znów jestem szczęśliwa. Widzicie, już nie musicie się
martwić.
- Richardzie, Noro, obiecuję wam, że zrobię wszystko, co w mojej
mocy, by wasza córka była szczęśliwa. Chcę się jej odwdzięczyć
tym samym, co otrzymuję każdego dnia od niej. Cieszę się, że
zostałem twoim Natshire,
Richardzie!
- Widzicie? U mnie wszystko w jak najlepszym porządku.
Znalazłam kogoś, kto sprawił, że moje życie znów jest kolorowe.
I będę mu za to wdzięczna do końca moich dni. To pożegnanie,
stara Vanessa odchodzi, ustępując miejsca Vanessie, która będzie
skupiać się na szczęśliwych chwilach. Kocham was, bądźcie
szczęśliwi, gdziekolwiek jesteście.
Nessa spojrzała w niebo, wierząc, że gdzieś tam
przebywają jej rodzice. Że patrzą na nią, obserwując, jak ich
córka radzi sobie z życiem po ich odejściu. Miała nadzieję, że
są z niej dumni. I że się już nie martwią.
- Akrir, możemy już wracać. - Nessa uśmiechnęła
się do chłopaka i splotła swoje palce z jego.
- Oczywiście. - Akrir pocałował
ją w policzek.
Dziewczyna, która straciła najbliższych i chłopak,
który musiał wygrać z własnym przeznaczeniem, razem ruszyli w
kierunku nowej, wspólnej przyszłości, wiedząc że razem są w
stanie pokonać wszelkie trudności. Tak
rozpoczął się nowy rozdział ich życia.
Anemone